Zimna ta wiosna w tym roku,początek miesiąca był taki obiecujący a teraz przyszło nam wrócić do kurtek zimowych.W dodatku wirusa złapaliśmy z Matim dziwnego jakiegoś.Najpierw on ,ja po paru dniach,gorączkę mieliśmy kilka dni..Wymęczy ona strasznie.Wczoraj już dobrze było i energia wróciła:).Polatałam z aparatem po ogrodzie i oto efekty:)
Wiśnia zakwitła
Śliwka już po kwitnieniu, nie wiem ile owoców będzie ,bo nie dość że przymrozki to przecież ciągle padało.
Jabłonka papierówka tuż przed rozwinięciem pąków.
Porzeczki tez w trakcie kwitnienia i trzmiel gdzieś się znalazł
Pierwsze kwiaty na poziomkach
a tu jak żołnierze wychodzą hosty chyba moje ulubione,ale trochę czasu upłynęło zanim nauczyłam się je uprawiać
Laurowiśnia zimozielona,niestety ta zima nie była dla niej łaskawa wszystkie liście przemarzły ale już widać jak budzi się do życia i odbija z pąków śpiących
Mahonia i pigwowiec w rozkwicie.Rój pszczół jest wokół i zapach piękny.
A na koniec niespodzianka dla mnie duża.Mój kaktus wyniesiony z piwnicy gdzie wszystkie zimują zakwitł.Najpierw myślałam ,że to jakieś śmieci się do niego przyczepiły a to kwiatki :)
I tym sposobem dobrnęłam do końca rozległego posta znów ogrodowego.Może następnym razem uda mi się sklecić coś innego.Czasami jest coś ciekawego ,a nie mam aparatu przy sobie ...Pozdrawiam-Ala.