czwartek, 12 lipca 2018

A lato płynie...

Nawet nie wiem kiedy minął kwiecień, maj , po nim czerwiec. A teraz prawie połowa lipca.
Tak szybko jak dni mijają , upływa nasze życie, młodość...
Ale melancholijnie mi dzisiaj .Coraz częściej łapię się na tym że jeszcze kilka lat temu miałam więcej energii,chęci do różnych rzeczy ,a teraz robię to co w danej chwili muszę.
Ale dość biadolenia .Wiosna przyniosła z sobą ważne wydarzenie w naszej rodzinie. Zostałam oficjalną teściową:))
                                               Kinga z Tatą przed wejściem do kościoła.
                                               A takie kwiaty dostaliśmy w podziękowaniu.

Młodzi po ślubie byli u nas jeszcze przez tydzień i pojechali do siebie do Anglii.
Nastał czas ogrodowy ,opóźniony nieco przez weselne przygotowania.




                                                        Potem pojawiły się wczesne czereśnie



I tak dotąd ,co chwila coś do przerobienia.
Jagody też zaliczyliśmy. Na szczęście bez kleszczy .

Pierwszy raz tak obrodziła śliwa. Zebrałam ok 20 kg owoców. Dzisiaj oberwałam papierówkę też pierwszy raz :)
A pogoda dzisiaj w kratkę ,ale w końcu spadł długo wyczekiwany w tym roku deszcz.



To tyle na dziś. Może teraz już nie będzie takiej długiej przerwy. 
Ala.