czwartek, 29 czerwca 2017

Wspomnieniowo cz.1

Ten post powinien zostać napisany w maju.No ale...nie wyszło.
Nie będę się tłumaczyła ,że z braku czasu ,chociaż to przez to głównie.Dni mamy teraz najdłuższe ,większość czasu spędzamy na dworze,wracamy późno a tu jeszcze dom do ogarnięcia,teraz jeszcze przetwory dojdą,pierwsze dżemy z truskawek już zrobione.Teraz porzeczki do zrywania ,bo już dojrzałe.Ale po dzisiejszej wichurze to nie wiadomo ile ich na krzakach zostanie.
Nie o tym jednak miałam pisać.
W maju dokładnie 26 spełniło się moje marzenie.Polecieliśmy z Robertem do Anglii do Kingi.I wstyd się przyznać ,ale moim marzeniem był lot samolotem !Choć pewnie dziwnie to brzmi bo u córki,wizyta ,obcy nowy kraj...Zawsze chciałam wiedzieć jak to jest siedzieć w samolocie ,tysiące metrów nad ziemią.No cóż start,zakręty, lądowanie super reszta trochę nudna jak w starym pekaesie:)
Wylądowaliśmy w Birmingham późnym wieczorem ,Kinga i Michał już czekali.Od razu zderzenie z ruchem lewostronnym! Jak oni jeżdżą w tym kraju!!!:))Michał gdzieś doczytał,że przed erą Napoleona wszędzie był ruch lewostronny żeby woźnica prowadzący powóz mógł się przywitać z tym nadjeżdżającym z przeciwka.A Napoleon w krajach które podbił robił odwrotnie na przekór.Nie wiem czy to prawda ale dość interesujące.

Kinga mieszka w Redditch ,blisko Birmingham.Miasto raczej przemysłowe bardzo "zielone" jak wszystko chyba tam i same ronda! No z jednego wjeżdża się w następne. Starali się bardzo uatrakcyjnić nasz pobyt u nich.Była wycieczka do Stratfort upon Avon.
Czerwona budka w tle obowiązkowo :)


W tym domu tworzył Szekspir.





A tu całoroczne Boże Narodzenie ,nawet pachnie jakoś korzennie :)

Dzisiejszy post już przydługawy trochę ,to pierwsza część wspomnień. 
Pozdrawiam -Ala.