Mam lat ...dzieści i jeszcze trochę i to był mój pierwszy pobyt w Zakopanem!!! W dodatku taki krótki!
Ale wystarczyło by pokochać TATRY. Bardzo lubię górskie wędrówki ,ale jak dotąd były to Karkonosze i Beskidy. Tam zobaczyłam naprawdę GÓRY. Na pewno wrócimy. Tyle jeszcze do zobaczenie i do przejścia ,że nie wiem czy życia mi starczy:)
Teraz już w domu cały czas jeszcze zwiedzam -już wirtualnie.
Przeszliśmy w piątek od skoczni Doliną Białego na Czerwoną Przełęcz i dalej Doliną Strążyńską juz do miasta i obowiązkowo zobaczyć Krupówki. Jakoś mnie nie powaliły,w przeciwieństwie do gór.Tłum ludzi,zapachy z knajp i stoisk z serami w dodatku upał okropny. Ale zobaczyć trzeba było:)
Następnego dnia jako górskie żółtodzioby planowaliśmy wycieczkę na Morskie Oko. Od rana pogoda straszyła ,ale plan wypalił i zaliczyliśmy wszystko co było zaplanowane. Mati był bardzo dzielny,wszedł i zszedł bez marudzenia. Byliśmy dobrze przygotowani (odpowiednie buty i cała reszta).Poprzedniego dnia poszliśmy w góry jak prawdziwi "niedzielni"turyści.Wstyd!
W niedzielę poszliśmy na Mszę Św.do kaplicy w Jaszczurówce.Cudo! Piękna i jeszcze ten zapach drzewa...I do tego piękne kazanie.
Potem pojechaliśmy na Gubałówkę I pewne jest ,że tam już nie wrócę. Nic tam nie ma oprócz wielkiego targowiska. No nie ! Jednak jest -piękny widok na miasto i góry. niestety za chmurami ale coś tam było widać. To był nasz ostatni dzień w Zakopanem i trzeba było wracać :( Po drodze w Kościelisku na drogę wyszły nam owce i trzeba było się zatrzymać :)) Wszyscy zdjęcia robili-taki psikus nam zrobiły.
Świetny weekend!
Pozdrawiam-Ala.